Już starożytni mówili: "Przejdź przez życie tak, byś pozostawił ślad". Takim śladem jest zbiór zdjęć Tomasza Adama Fularskiego pokazanych na wystawie pt.: "Poszukiwania". Sam tytuł sugeruje nam potrzebę zatrzymania się przed pracami i zadanie sobie pytania: czego szuka autor? Jaki pozostawił ślad po sobie?. Pierwsze wrażenie, które nieodparcie nasuwa się podczas oglądania zdjęć - to klimat obrazów Böcklina, Beksińskiego czy Hoppera. Jednocześnie budzi się refleksja, że byłoby to znaczne uproszczenie, ponieważ autor jest człowiekiem dojrzałym i doświadczonym, a strona formalna jest jedynie naskórkiem, pod którym kryją się znacznie głębsze treści. Tomasz A. Fularski reprezentuje postawę dociekliwego antropologa, który wnikliwie rozkłada na czynniki pierwsze swoje wewnętrzne życie i twórcze niepokoje. Każdy obraz jest dobitnym śladem jego psychicznych przeżyć i wewnętrznych dywagacji na temat własnej kondycji twórczej. Cały czas w drodze, w poszukiwaniu własnej odpowiedzi na dręczące go pytanie - czy to co robi ma jakąś wartość i jakiś sens? Obrazy Tomasza są "nokturnowe" przesycone tajemnicą, do której chyba tylko on sam ma klucz. Odbiór dla młodego widza jest bardzo trudny.

To taki dialog człowieka dorosłego z własnym ja. Nad całością unosi się pytanie nad przemijaniem, nad życiem i tym co jest w nim najistotniejsze. Być może to wynik jakichś traumatycznych przeżyć, które w postaci działań twórczych stanowią pewien, swoisty wentyl psychiczny. Pokazany zestaw fotografii ze swoją tajemniczą aurą i wieloznacz- nością jest adresowany do starszego pokolenia. Ono bowiem odbierze właściwie ten sygnał wysłany przez autora i pochyli się nad jego zdjęciami, biorąc udział w tej niecodziennej wiwisekcji. Starając się wniknąć w głąb mrocznego, pełnego tajemnic świata, który zmusza widza do zadania sobie tych samych pytań, które stawia nam autor i zmusza do refleksji nad własnym alter ego. W tej obrazowej wędrówce Tomasz jest konsekwentny i drąży tematy egzysten- cjalne z wyjątkową determinacją, zostawiając ślady swego bogatego, wewnętrznego życia, przepusz- czonego przez filtr własnej wrażliwości. Kończąc obcowanie z prezentowanymi pracami, dodam od siebie (ponieważ się znamy): - Idź Tomaszu kon- sekwentnie dalej, zostawiając nowe ślady, ale proszę idź w stronę bardziej jasną i słoneczną. Jak mówił poeta: "Więcej światła!".

Mirosław Araszewski
Łódź 1 listopada 2009 roku